poniedziałek, 12 października 2015

Macierzyństwo a szczęście.

Jesieni ciąg dalszy. Chociaż patrząc za okno zastanawiam się czy aby na pewno? Miejmy nadzieję, że to chwilowy wybryk natury, a przed nami jeszcze trochę tych pięknych, złotych dni.

Przemyśleń ciąg dalszy. Usłyszałam ostatnio w jednym z moich  ulubionych programów śniadaniowych rozmowę o tym czy macierzyństwo odbiera szczęście. Odbiera?

Pojawienie się dziecka na świecie to obrót życia o 360 stopni. Początki są zawsze ciężkie, bo nowa sytuacja, bo zmieniamy całkowicie swój harmonogram dnia, bo inne  ważne mniej czy bardziej rzeczy muszą zostać rzucone w kąt. Zmęczenie, brak snu, wzajemne docieranie się. Nie ma się co oszukiwać, że macierzyństwo oblane jest wyłącznie lukrem- bo nie jest. A jeśli ktoś tak opowiada, proszę nie wierzcie...

Myślę, że macierzyństwo nie odbiera nam szczęścia, bo właśnie nim jest. Po prostu zmienia priorytety, nasze dotychczasowe spojrzenie na świat, na innych. Czyni nas bardziej wrażliwymi istotami. To ciężka praca, może najcięższa , która na każdym etapie życia wynagradzana jest inaczej.
Jak w każdej pracy, przychodzi czas zmęczenia. Nie ma się co bać, wstydzić czy mieć wyrzutów sumienia z powodu tego stanu. Dobrze jest wtedy mieć kogoś kto pomoże, pozwoli na chwilę relaksu, odpoczynku. Obojętnie kogo -męża, mamę czy dobrą koleżankę. Dobrze jest wtedy wyjść na chwilę,do sklepu, na spacer, czy zrobić coś tylko dla siebie. Mówi się, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Prawda!

Gdyby ktoś zapytał mnie czy macierzyństwo coś mi odebrało odpowiedziałabym oczywiście, że NIE.
Dało wszystko to, czego wcześniej brakowało-miłość, szczęście, radość, niesamowitego kopa i motywację do życia. Nie wyobrażam sobie już inaczej. Nie brakuje mi tej beztroski, chodzenia to tu to tam bez nerwowego patrzenia na czas. Bo wszystko w życiu ma swoje miejsce i czas. A teraz jest mój czas -najpiękniejszy,w roli mamy.
Chociaż czasami zmęczenie daje o sobie znać, wieczorem nie można długo zasnąć,a rano ciężko wstać z łóżka i kompletnie nic się nie chce to motywacją jest ono-dziecko, każdy jego uśmiech.
Moją motywacją, siłą do życia jest Ona  - Zuza.

                                                               M.












wtorek, 6 października 2015

Przyjaźń

Jesień jak już wspominałam to dla mnie czas rozmyślań, tym razem o przyjaźni.
Przyjaźń podobnie jak miłość niejedno ma imię. Przyjaźń damska, męska, damsko - męska, przyjaźń między córką a matką, przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem. Towarzyszy  nam właściwie od zarania dziejów. Czytamy o niej w książkach, gazetach. Słyszymy o niej w mediach. Oglądamy na ekranie. Wszędzie jej pełno. Przyjaźń to słowo o ogromnym znaczeniu, które jak dla mnie osobiście używane jest zbyt często.
Każdy ma w teorii jakiegoś przyjaciela. Ale czy aby na pewno?
Dzisiejszy świat zdominowany jest przez internet, portale społecznościowe, smartfony. Zamiast skupić się na utrzymywaniu z kimś relacji na żywo, śledzimy z uporem maniaka kto wrzucił nowe zdjęcie, co u niego, jak układa mu się życie. Co raz częściej obserwuję jak dwoje ludzi podczas wspólnego spotkania nie prowadzi dialogu a patrzy i klika we własny telefon. Dzisiaj rozmowy zastępują smsy, emaile, wiadomości prywatne. Z jednej strony fajnie, że żyjemy w łatwiejszych czasach jak nasi rodzice, zdominowanych przez nową co raz to nowszą technologię.
Myślę, że wiele ludzi w rzeczywistości to samotne dusze, zamknięte w sobie,w wirtualnym świecie. Dlaczego? Bo w wirtualnym świecie przychodzi wszystko łatwiej - ocenianie kogoś, wyrażanie negatywnych opinii, podglądanie kiedy inni nie widzą. Ja osobiście myślę, że człowiek to istota stadna.By żyć, być szczęśliwym potrzebuje kogoś innego. Ja, czasem lubię pobyć sama ze sobą, ale nie wyobrażam sobie nie mieć do kogo się odezwać kiedy tego potrzebuję.
Poniekąd sama trochę czuję, że czasem ten - mój wirtualny świat zabrnął za daleko. Za dużo tego internetu, telefonu, choć z drugiej strony kiedy obserwuję innych to jednak wcale nie tak dużo. Za niedługo myślę, że życie i tak zweryfikuje to, że będzie tego wszystkiego mniej. Bo sama też chce. Takie postanowienie. Mówią nie masz facebooka nie istniejesz! to straszne! Ile razy miałam usunąć już to konto, było blisko ;). Ostatnio myślałam o tym ile pseudoznajomych mamy na facebooku, którzy i tak specjalnie nami się nie interesują, udają, że nie znają, a jeszcze kilka lat temu spędzaliśmy ze sobą dzień w dzień czas, szkolne czy akademickie lata. Śmieszne prawda? Po co być pseudoznajomym?
W tym całym zwariowanym świecie dobrze mieć przyjaciela albo chodziaż bardzo dobrego kolegę czy koleżankę. Bo przyjaciel to ktoś kto nas podnosi gdy upadamy. Troszczy się jak matka, a kiedy trzeba opieprza jak ojciec, czasem dokucza jak rodzeństwo, ale kocha ...bardzo mocno. Wie gdy coś złego dzieje się w  Naszym świecie, bo zna Nas najlepiej na świecie. Śmieje się z tego co my, cieszy się kiedy my się cieszymy i smuci gdy Nam jest źle. Choć nie zawsze lubi te same filmy,muzykę czy książkę to zawsze jednak do Nas wraca z zaciekawieniem co nowego. Gdy się długo nie widzicie, zawsze jest o czym gadać.
Kiedy patrzę na tą moją małą, jesienną dziewczynkę myślę sobie jakich będzie miała znajomych w przyszłości. Mam nadzieje fajnych, pozytywnie zakręconych, mądrych. Takich, którzy będą ją inspirować, motywować.Takich, z którymi będzie mogła rozwijać swoje zainteresowania, pasje, spędzać w niezapomniany sposób czas.  Pierwsze znajomości za 2 lata w przedszkolu,a może wcześniej kto wie.
Ciekawe czy Wy macie swoje bratnie dusze:)

                                                      Pozdrawiam
                                                       
                                                            M.